"Najważniejsze żeśmy Rosjanie, a Rosjanin, to nie byle kto. [...] Tak, święta prawda, Rosjanin to starszy brat, pierwszy wśród równych"
O tej książce napisano już sporo i dobrze, cóż ja taki zwykły szary czytelnik mogę jeszcze dodać. W mojej biednej czytelniczej głowie to wszystko nie może się pomieścić. Przecież to był XX wiek, środek cywilizowanej Europy, nie było wojny i to nie jacyś "obcy" zgotowali swoim rodakom, takie coś. Książka jest straszna, a opis głodu na Ukrainie, wprost zwalił mnie z nóg i pogruchotał totalnie.🥺
Owszem, wcześniej czytałam o tym ludobójstwie (bo tak to trzeba otwarcie nazwać), jednak za każdym razem kiedy czytam o czymś tak okropnym, łzy cisną mi się do oczu same. A przecież wciąż i zawsze powtarzam, ze ja, absolutnie nie mam oczu na mokrym miejscu i dużo trzeba, bym poczuła łzy pod powiekami...
Autor ustami jednej z bohaterek swojej książki również się dziwi, takimi słowy:
"Czyż to możliwe, że nic nie zostało. Czyż to możliwe, że nikt nie odpowie za to co tutaj się działo. Że tak wszystko się zapomni bez słów, trawką porośnie? Więc pytam cię, jakże to może być?"
"Po blisko trzydziestu latach więzień łagrów Iwan Grigorjewicz wychodzi na wolność" i próbuje zrozumieć... Nie ocenia tych, którzy pisali, między innymi i na niego donosy, oczywiście fałszywe. Wręcz ich tłumaczy, usprawiedliwia, nawet tych, którzy oczerniali innych dla korzyści materialnych. Tych też tłumaczy. Jako jedynego winnego wskazu...