„Wszystko płonie, jeśli wprowadzisz odpowiednią iskrę”.
Tego dnia w Aurze Reyes coś pękło pod naporem wydarzeń, które nawarstwiły się w ostatnim czasie. Uświadamia sobie, w jak trudnej jest sytuacji po niesłusznych oskarżeniach. W drodze do aresztu nie myśli jednak o konsekwencjach, lecz o swoich córkach, które zostały bez opieki. To właśnie dla nich postanawia zawalczyć o sprawiedliwość i oczyścić swoje imię. Niespodziewanymi partnerkami w tej krucjacie stają się Mari Paz, była legionistka, znajdująca się na życiowym zakręcie, oraz Sere, genialna hakerka, dla której nie ma rzeczy niemożliwych. Straciły wszystko. Dlatego są tak niebezpieczne.
Z początku miałam wrażenie, jakby ktoś wrzucił mnie w sam środek fabuły, pomijając kilka kluczowych informacji. Brutalne aresztowanie, niezrozumiałe zachowanie oraz zaskakująca przyjaźń. Aura Reyes nie pasowała mi do roli, w której została obsadzona. Elegancka, elokwentna, nosząca w sobie wiele żalu. Domyślałam się, że to, co doprowadziło ją do obecnej sytuacji, musiało złamać tę kobietę. Było jednak zupełnie inaczej. Trudne doświadczenia ujawniły jej wewnętrzną siłę, a palący gniew tylko czekał na iskrę, która rozpali ogień zemsty. Choć wydaje się, że plan, który obmyśliła, ma niewielkie szanse na sukces, z zaciekawieniem obserwowałam jego poszczególne elementy. Silne kobiece charaktery, tak różne, a jednocześnie zjednoczone w jednym celu – zemście. Obecność każdej z nich wydaje się niezbędna, ponieważ siła każdej z nich tkwi w czymś innym. Fabuła jest bardzo dynamiczna, pozbawiona zbędnych opisów i skoncentrowana na akcji. Dialogi są błyskotliwe i podszyte humorem. Jedynym elementem, który mi nie odpowiadał, były feminatywy, a zwłaszcza słowo „komisarka”, które pojawiało się dość często.
Todo Arde. Wszystko płonie jest pierwszą książką nowej serii w ramach uniwersum Reina Roja, którą można czytać bez znajomości cyklu. Serdecznie polecam.