W tym niewielkim tomiku, Karon zaskakuje okładką, budową opowieści, która składa się z krótkich etiud, ale wciąż pozostaje sobą. Nadal jest nad podziw ludzka, wydobywa na wierzch skrywane uczucia i czaruje. Jej magia, to zwyczajne życie, w którym zmagają się marzenia oraz pragnienia, z codziennością i losem, który zaskakuje. Dla naszego głównego bohatera, tym największym zaskoczeniem jest Cynthia. Sąsiadka, w której się zakochał, tuż po sześćdziesiątce. Kto by się tego spodziewał? Na pewno nie on. Zresztą, spoglądając na jego odczucia, a przede wszystkim lęk przed życiem, jakie będzie wiódł z ukochaną, jest nam go trochę szkoda. Znając koleje losu, gdyż w Polsce wydano już pięć tomów opowieści o jego życiu, chcielibyśmy go pocieszyć, ale nie możemy. Zresztą, podobne rozterki przeżywa panna młoda. Tylko miasteczko zdaje się wyłącznie cieszyć. Ale jego mieszkańcy także targani są sprzecznymi uczuciami. Wracają do nich zadawnione miłości, wspominają swoje pierwsze kroki w małżeństwach, lecz przede wszystkim, muszą uświadomić swoim aniołom, że to oni są ich rodziną.