Tuklęcz. Lata siedemdziesiąte dwudziestego wieku.
Dwunastoletni Rysiek marzy o tym, by śpiewać. Chwilowo musi ograniczyć się tylko do występów na wiejskich pogrzebach, ale jego ambicje sięgają o wiele wyżej, choć chwilowo aż/tylko do dołączenia do kapeli grającej na weselach.
Niestety plany chłopca krzyżuje sprzeciw jego ojca, który posuwa się do tego, że wmawia synowi, że śpiewem sprowadza nieszczęście i kolejne zgony.
Rysiek jest rozdarty między posłuszeństwem ojcu a „naciskami” ze strony mieszkańców wsi, którym podoba się śpiew chłopaka. Po stronie dwunastolatka są nawet członkowie kapeli, choć stawiają chłopcu pewien warunek: by dołączyć musi nie tylko śpiewać, ale również grać na jakimś instrumencie. Tu z pomocą przychodzi Celina, która w tajemnicy przez ojcem Ryśka, przekazuje nastolatkowi harmonię…
Czy prezent ułatwi Ryśkowi spełnienie marzenia?
Dlaczego ojciec chłopaka nie zgadza się na jego śpiew?
Czy mieszkańcy wsi staną po stronie Ryśka?
Odpowiedzi na te i inne pytania znajdziecie właśnie w tej książce.
Mogłoby się wydawać, że w drugiej połowie dwudziestego wieku wszelkiego rodzaju przesądy związane z pogrzebami należą już do odległej historii, ale są to tylko pozory.
Na przykładzie mieszkańców niewielkiej Tuklęczy możemy się przekonać, że sporo zabobonów „żyje” i ma się dobrze. Część z nich prawdopodobnie stosujemy i my. Mniej lub bardziej świadomie, ale jedna...