Władca soli i kości to mroczna historia, osadzona w rzeczywistości w małym miasteczku gdzie jawa łączy się z koszmarem. Główni bohaterowie zmagają się z własnymi demonami i starają się znaleźć równowagę choć jest to trudne przez przeciwności losu.
"A prawdą jest to, że w bólu mieszka przyjemność".
Styl autorki jest niezwykły i bardzo łatwo wczuć się w historię, wierząc że bohaterowie są rzeczywiści bądź że historia skrywa w sobie prawdę. Początek książki owiany jest tajemnicą, momentami jest bardzo mrocznie i strasznie a to dodaje klimatu dark academia i czuje się ciarki na plecach.
"Serce jest innym zwierzęciem. Zamkniętym w klatce, samotnym padlinożercą, który karmi się swoimi własnymi ranami. Jego rany nigdy się nie goją, ponieważ nie może uleczyć tego, co jest ku niezbędne do przetrwania. A więc rany nie przestają się jątrzyć do czasu, kiedy to, co pozostało z serca, w końcu zostaje pochłonięte przez jego własne okaleczenie".
Historia rozwija się powoli, bardzo dobrze wykreowani są bohaterowie więc poznajemy ich samych a także odkrywamy ich mroczne tajemnice. Autorka się nieco nami bawi bo czasem ciężko odróżnić rzeczywistość od halucynacji i łapiemy się na tym, że sami to kwestionujemy. Różnica wieku między główni bohaterami to 19 lat, to jest trochę dużo i nie każdemu się to spodoba. Bohaterowie poboczni mocno namieszają w całej historii jak i rela...