Trzeba powiedzieć sobie jasno – autorowi "Wiecznego strapienia" z Kościołem katolickim wyraźnie nie po drodze. I to nie tylko tym tradycyjnym i konserwatywnym, dominującym w polskiej przestrzeni wyznaniowej, ale także z instytucją jako taką, stanowiącą emanację katolickiej wiary i religijności. Dlatego trudno oceniać tę pozycję pod względem treści, poglądy autora determinują bowiem jego punkt widzenia, dobór faktów czy ich interpretację. Książka, czego autor zresztą nie ukrywa, jest jego subiektywną, bardzo osobistą listą zarzutów do Kościoła katolickiego. Przy czym to zarzuty dotyczące raczej błędów w samej organizacji i działalności hierarchii kościelnej niż katolickich, czy szerzej, chrześcijańskich dogmatów. Stąd zapewne książka spodoba się tym, którzy punkt widzenia autora podzielają, a wzbudzi kontrowersje wśród tych, którzy mają poglądy odmienne.
Nie można tu zatem oczekiwać chłodnego dystansu, który osobiście bardziej u autorów cenię, ale rozumiem koncepcję twórcy. Bo nie mamy tu do czynienia z reportażem czy opracowaniem naukowym, a z literaturą zaangażowaną. To właściwie szeroko rozbudowany esej albo wykład człowieka, który tłumaczy co i kto mu w kościele nie odpowiada, a jest tych zarzutów sporo. Myślę zresztą, że nie sposób napisać w reporterskim, pozbawionym ocen stylu książki będącej swoistym manifestem, szczegółową prezentacją własnego światopoglądu.
Można oczywiście diagnozy Jacka Leociaka podzielić, można odnieść się do nich krytycznie, pozostaje to kwestią osobistego odbioru czytelnika.
"Wieczne strapienie" to pozycja niezła językowo, napisana jasno, klarownie i przystępnie. Na końcu zawiera obszerną bibliografię. Choć rzadko zwracam na to uwagę, plus za ładną okładkę.
Nie do końca przekonuje mnie natomiast forma wypowiedzi. Mamy bowiem do czynienia z dość luźnym zlepkiem różnotematycznych refleksji, zahaczających o współczesną polską politykę, historię, kulturę, Holokaust. Nieco to wszystko niespójne, nieusystematyzowane, pozbawione wewnętrznego planu. Nie do końca wiem również czemu służył ostatni rozdział. Narracja urywa się nagle, budząc zdziwienie nieoczekiwanym końcem.
Ze względu na trudną i dyskusyjną tematykę pozycja nie każdemu przypadnie do gustu. Dla jednych będzie spójnym, usystematyzowanym podsumowaniem bolączek Kościoła katolickiego, dla innych atakiem na bliskie im wartości. A dla niektórych może stać się szansą spojrzenia na Kościół oczyma jego przeciwników i przyczynkiem do dyskusji na temat jego roli we współczesnym świecie.