(....) Podróż zawsze jest wielką niewiadomą. Kiedy decydujemy się wyruszyć, wiemy skąd, dokąd chcemy podróżować, gdzie jest nasz cel, lecz nie wiemy, co czeka nas za pierwszym zakrętem i co czeka nas u celu. Idąc pieszo możemy się potknąć, skręcić kostkę, złamać nogę. Jadąc konno, rowerem, czy też samochodem nie możemy być pewni żadnego kilometra. Lecąc samolotem, płynąc statkiem, zdani jesteśmy na wiatr i burze, a jeśli byliśmy choćby dostatecznymi uczniami szkoły życia, to wiemy, że wszystko, co człowiek zrobił, w najmniej spodziewanym momencie zepsuje się, ulegnie awarii, rozleci się, nawet gdyby było z najlepszej firmy i w stu procentach z tytanu. Niebezpieczeństwo, niespodzianka jest wpisana nie w plan, lecz w naturę podróży. Ludzie ostrożni, pesymiści i ci, którzy nie do końca zagłuszyli w sobie przyrodzony strach, unikają podróży. Kiedy myślą o niewygodach, o każdym niepewnym kilometrze, kosztach, przeziębieniach i kto wie, o czym jeszcze, oddają bilet, nim go kupili. (...) Szef Stefan liczy gatunki ryb, które w Norwegii złowiliśmy. Wyszło jedenaście. Sporo jeszcze przed nami. Droga powrotna zawsze wydaje się krótsza. W końcu nie byliśmy daleko. Ledwo za progiem. Zdobyliśmy kilka gór, opłynęliśmy kilka fiordów. A warto zobaczyć wiele więcej. Czy będzie nam dane? Któż wie, co ukrywa następna góra, co jest w czasie przyszłym. Podróż nigdy nie jest zakończona, zawsze jest miejsce, cel, pytanie domagające się odpowiedzi, sprawdzenia, zobaczenia, zrozumienia. Kiedy ustaniesz, w drogę wyruszą inni.