Cała pozycja jeśli chodzi o przekaz, to był ciekawa, tylko nieco mało prawdopodobna. Akcja rozpoczęła się bardzo szybko i to tutaj nie miałam czasu na strach, gdyż niedługo po tym postać już znajdowała się w niebezpieczeństwie. Napięcie na szczęście było, bo długo nie wiedziałam o co chodzi mordercy. Zbrodnie są bestialskie, gdzie mamy opisy tych scen, ale dla mnie były zbyt szybkie, a akcja pomiędzy nimi idealna. Trupów zaczyna przybywać, a osoba, która może coś wiedzieć jakby milczy. Totalnie mnie nie przekonywała, chociaż zaciekawienie było, bo jeśli kłamał, to z pewnością miał ku temu powody. I do tego ten pożar w escape roomie wraz ze zniknięciem pewnej osoby. To wszystko od początku miało pewne połączenie, ale do samego końca byliśmy zwodzeni, by nie za szybko poznać choćby urywek czy skrawek tego kto krzywdził i dlaczego. Wciąż przewijała się przeszłość i to sami nawet odkryliśmy po niektórych urywkach rozmów, że tam musiało stać się coś, co tak skrzywdziło oprawcę, że sam postanowił wymierzać sprawiedliwość. Rozmowy z policjantami, którzy próbowali strugać twardzieli były ciekawe, ale nie zawsze im to wychodziło. Jakby nie do końca potrafili zadawać pytania w sposób, na który dostaliby konkretne odpowiedzi. Coś jakby obaj wiedzieli, że drugi coś ukrywa, ale nie potrafili z siebie nawzajem tego wyciągnąć. Ten, kogo ścigali był na tyle nieuchwytny, że nie wpisywał się w żadne stereotypy. To czym krzywdził było starannie dopracowane i naprawdę mało znane, jakby sam ...