Gdy "Ulisses" mimo przeszkód wreszcie ukazał się drukiem w 1922 r., okrzyknięto go dziełem nieudanym, nieprzyzwoitym, niemoralnym itd. Uchodził za powieść, której porządny człowiek nie powinien nawet brać do ręki. Dziś, kilkadziesiąt lat później, jest powszechnie uznawany za arcydzieło, którego nie wypada nie znać.
O czym jest "Ulisses"? Można odpowiedzieć na dwa sposoby: o zwyczajnym dniu Stefana Dedalusa i Leopolda Blooma w Dublinie na początku XX wieku albo o wszystkim. Okazuje się bowiem, że zwykły dzień zwykłego człowieka - który chodzi, je, rozmawia, załatwia różne sprawy, ale też myśli, czuje, wspomina i marzy - to miniatura całego ludzkiego doświadczenia.
Czym jest "Ulisses"? Jak napisał w posłowiu tłumacz, Maciej Słomczyński, jest to "zapoczątkowanie nowego rodzaju sztuki i doprowadzenie go do doskonałości na przestrzeni jednego dzieła".