Dobra powieść obyczajowa z elementami thrillera.
Tym razem blurby celnie opisują clou całego zamieszania. Nienawiść. Straszne, niszczące uczucie, jego konsekwencje, podstawa decyzji rujnujących życie, rykoszetem uderzających w ludzi wokół.
W tej historii nienawiść rodzi się z poczucia bezsilności. Ale czy tylko?
Najboleśniejsze jest, gdy zastanowimy się, jak to się zaczyna i jak drobne zaniechania, zlekceważenie niespecjalnie ważkich na początku problemów, prowadzi do serii prawdziwych, nieodwracalnych nieszczęść.
Louise Candlish nie stworzyła nowej historii, nie ma w tej powieści niczego, czego wcześniej nie mogliśmy poznać lub doświadczyć, ale jest to historia, która budzi zainteresowanie. Rozgrywa się właściwie na jednej ulicy, główni bohaterowie to mniej niż dziesięć osób, czas to przestrzeń około dwóch miesięcy. I właśnie to świetnie podbija dramat rozgrywającej się historii.
W tak krótkim czasie życie kilku osób diametralnie zmienia swój bieg, nic już nie jest takie samo, bohaterowie z rozpaczą konstatują, że sami dla siebie stanowią zagadkę, że nigdy nie podejrzewaliby siebie o zdolność do pewnych zachowań. Autorka bardzo dobrze opisuje tę przemianę.
To prawda, że fabuła raczej długo się rozkręca. Ale kiedy już wydaje się, że nic cię nie zaskoczy i kiedy w myślach dopowiadasz ciąg dalszy, autorka wchodzi w pierwszy zakręt…
...