Weronika jest nauczycielką w małej, wiejskiej szkole, którą przed laty sama kończyła. Placówce grozi zamknięcie. Dziewczyna wpada na pomysł zorganizowania festynu, na którym szkoła będzie mogła zebrać pieniądze na dalsze funkcjonowanie. Pomysł zaproszenia znanego zespołu muzycznego, którego członkami są dawni uczniowie upadającej placówki wydaje się strzałem w dziesiątkę. Weronika nie jest zachwycona faktem, że to ona ma doprowadzić do występu zespołu. Powodem jest łącząca ją przed laty historia z Erykiem, obecnym gitarzystą i Adrianem-charyzmatycznym wokalistą. Czy historia zatoczy koło? Czy Weronika odnajdzie się w galimatiasie uczuć?
Muszę przyznać, że to jest baaaaardzo niepozorna książka. Część wydarzeń płynęła sobie w spokojnym, równym tempie, a im dalej w las, tym robiło się coraz goręcej, a emocje rosły z każdą kolejną stroną. “To zawsze byłeś ty” jest tekstem, który pochłania się w mgnieniu oka. Tę książkę czyta się bardzo dobrze, a historia trojga bohaterów, których losy mają się ponownie przeciąć po latach, intryguje i wciąga.
Problem mam jedynie z Weroniką, główną bohaterką. Miałam wrażenie, że od momentu spotkania z dawnymi znajomymi, ona jakby… straciła rozum. Wiem, że zbyt duża dawka emocji potrafi ogłupić, ale byłam w szoku, że aż tak bardzo. Z sympatycznej, inteligentnej nauczycielki nagle zmieniła się w infantylną dziewczynkę, która nie potrafiła określić swoich potrzeb i uczuć. Uczuć, które dusiła w s...