Lubię tą powolną prozę Murakamiego, opisującą nasz świat. Świat, gdzie można dostać, co się chce, lecz nie można tego, na czym nam najbardziej zależy. Świat ludzi samotnych, gdyż najtrudniej znaleźć przyjaźń i miłość. Świat w którym „wszyscy żyjemy idąc na przód. Większość rzeczy, znika wraz z naszym przesuwaniem się. Nie ma na to rady. Kiedy nadchodzi czas, to znikają.” Czasami, gdy coś, lub ktoś znika dopiero zauważamy, jakie to było dla nas ważne. Świat, gdzie zapominamy cenić to, co nie da się ubrać w słowa. Taką osobą, która zniknęła z jego życia była KIki, a teraz próbuje ją odnaleść.
Dla autora świadomość jest „jak korzeń. Nad ziemię wystaje tylko odrobina rośliny, lecz gdy się za nią pociągnie, wyłazi długi korzeń. Ludzka świadomość kryje się w głębi ciemności. Jest zawikłana, skomplikowana… ma za dużo fragmentów, których nie da się zanalizować. Autor próbuje ją analizować ,balansując na granicy jawy i snu..
Jest to książka o poszukiwaniu siebie, sensu i celu życia. Bohater zanurza się w otaczającej go rzeczywistości, spotyka na swej drodze wiele interesujących ludzi. Każdy z nich reprezentuje inne podejście do życia. Czy są szczęśliwi, zadowoleni z życia? Czy istnieją gotowe odpowiedzi?
Murakami nie daje odpowiedzi. Nie wszystko jednak jest tym, czym się wydaje. A jego przesłanie jest: „Musisz tańczyć. Kiedy usłyszysz muzykę, musisz tańczyć. Rozumiesz, co mówię? Tańczyć. Ciągle tańczyć. Nie wolno ci się zastanawiać, po co tańczysz. Nie wol...