I. — Masz być za godzinę u starego — tymi słowami powitała mnie sekretarka wydziału, gdy przyszedłem powiedzieć jej dzień dobry.
Starym nazywaliśmy naszego naczelnika. Nie ze względu na wiek, bo był chyba młodszy od wielu z nas, oficerów operacyjnych. Po prostu umiał zdobyć sobie autorytet, umiał nami kierować, a my, oficerowie operacyjni, uważaliśmy to za szczególnie cenną zaletę. Pracowaliśmy wspólnie i wspólnie też odpowiadaliśmy za wyniki naszej roboty. Wiedzieliśmy, że przy ^-rozwiązywaniu najtrudniejszych zagadek decyduje kolektywny wysiłek. Każda sprawa to dla nas nie była tylko zagadka. To przestępstwo, a sprawcę trzeba było odnaleźć i ustalić, jak doszło do naruszenia prawa.
Punktualnie o wyznaczonym czasie zameldowałem się w gabinecie mojego naczelnika. Punktualność była naszą drugą naturą. Major powitał mnie, jak zwykle, serdecznie. Poprosił, abym usiadł, i od razu przystąpił do sprawy. Podał mi szarofioletową kartkę z dalekopisu.
— Masz, przeczytaj i powiedz, co o tym sądzisz...
Starym nazywaliśmy naszego naczelnika. Nie ze względu na wiek, bo był chyba młodszy od wielu z nas, oficerów operacyjnych. Po prostu umiał zdobyć sobie autorytet, umiał nami kierować, a my, oficerowie operacyjni, uważaliśmy to za szczególnie cenną zaletę. Pracowaliśmy wspólnie i wspólnie też odpowiadaliśmy za wyniki naszej roboty. Wiedzieliśmy, że przy ^-rozwiązywaniu najtrudniejszych zagadek decyduje kolektywny wysiłek. Każda sprawa to dla nas nie była tylko zagadka. To przestępstwo, a sprawcę trzeba było odnaleźć i ustalić, jak doszło do naruszenia prawa.
Punktualnie o wyznaczonym czasie zameldowałem się w gabinecie mojego naczelnika. Punktualność była naszą drugą naturą. Major powitał mnie, jak zwykle, serdecznie. Poprosił, abym usiadł, i od razu przystąpił do sprawy. Podał mi szarofioletową kartkę z dalekopisu.
— Masz, przeczytaj i powiedz, co o tym sądzisz...