Książka jest napisana w trzeciej osobie i przyznaję, że sposób w jaki powstała chyba raczej nie był dla mnie. Pomimo aktualnego czasu, czułam jakby historia toczyła się dawno temu, jakby nie dorosła do wydarzeń, które się tutaj pojawiły. Nietypowy jest też styl językowy, trochę wyniosły i jednocześnie lekki, jakby nieco ponad nastoletni. Początkowo mamy przedstawienie postaci, których już nie ma, ale wzmianka o nich była potrzebna, by zrozumieć dlaczego ci, co zostali są jacy są. Całość określiła bym jako lekką i zwiewną z nutą podskakiwania podczas czytania. Zdanie wygląda na niedorzeczne, ale ja naprawdę tak to widziałam. Jeśli chodzi o wciągnięcie się w treść, to ono występuje, tylko czasami nie byłam pewna o kim czytam, gdyż pech, który ich prześladował dotykał najbliższych, których historie również poznawaliśmy. Zdecydowanie całą opowieść trzeba traktować jak opowieść i tylko wtedy będzie najmilsza dla oka. Choroby bliskich osób potrafiły trochę dołować i praktycznie co kto sobie zaplanował, to tego nie dopełnił. Było w tym wszystkim coś hipnotyzującego, tylko brakowało mi takiego elementu, którego mogłabym się uczepić, za którym bym wyglądała w kolejnych stronach. Prawdopodobnie nie za bardzo zrozumiałam jej przekaz, ale to wcale nie oznacza, że wam się ona nie spodoba. Cokolwiek o niej nie pomyślę, to czuję, jakby była ,,prawie ..". Prawie mnie wkręciła, prawie ogarnęłam bohaterów, prawie ją zrozumiałam, wątek kryminalny prawie był bardzo dobry...
Wydaje mi si...