Wyobraź sobie że jesteś detektywem-policjantem. Żona cię zostawiła zabierając ze sobą córkę. Jeździsz starym Saabem, słuchasz bluesa i namolnie palisz. Jesteś gliną starej daty a twoje matody powoli odchodzą do lamusa. Lubisz działać po swojemu i wbrew wszystkim. Twój brat jest hipnotyzerem- poszedł w ślady ojca. Ty wolałeś wojsko. W twoim mieście grasuje bezwzględny morderca, którego ofiarami są małe dziewczynki- niemal takie jak twoja córka. Prowadzisz tę sprawę. Jednocześnie dostajesz tajemnicze anonimy zawierające raz sznurek związany w supełek a raz dwie skrzyżowane zapałki.
Teraz właśnie niemal w pełni możesz wcielić się w Johna Rebusa.
Czy Rebus znajdzie mordercę, zanim będzie z późno? Czy możliwe, że anonimy mają jakiś związek z tą sprawą?
Historia jest ciekawie napisana. Stopniowo uczestniczymy w śledztwie a czasem nawet przechodzimy do narracji skupinej na mordecy.
W pewnym momencie przyłapałam się na tym, że obok kibicowania głównemu bohaterowi nieludzko mu współczuję. Okazuje się być kochającym ojcem wytrwały gliną i zupełnie zamkniętym człowiekiem.
Oczywiście zawsze można było darować sobie kilka scen (urgh... Nie mogę przeboleć, że tego typu sceny muszą być niemal w każdej książce).
Książka fascynująca, odrobinę (tak troszeczkę) makabryczna i przerażająca.
Czy sądzisz, że wszystko, co było już minęło?