Kim jest Allan Karlsson? Uroczy staruszek, kolorowy ptak, który podbił moje serce. Na swoje setne urodziny zrobił sobie prezent. Uciekł przez okno z domu spokojnej starości, elegancko wystrojony i w obszczykapciach, a przed pierwszą napotkaną osobą „ próbował uchylić kapelusza, którego w pośpiechu zapomniał”. Allan wiedział, że „dostał od życia nadgodziny, więc nie chciał ich marnować”. Kolejny raz w swoim życiu rzucił się w wir przygody i popłynął z prądem wydarzeń wiedząc, że „będzie co będzie, bo zwykle tak jest”. Zabił mordercę, okradł złodzieja, wykiwał prokuratora. Podróżując kupionym autobusem, drezyną i wynajętym samolotem z własnym słoniem - Sonią na pokładzie wraz z nowymi przyjaciółmi znalazł spokojną przystań na kolejne stulecie, bo zamierza jeszcze pożyć, oj zamierza. Tyle o wątku teraźniejszym.
Natomiast minione 100 lat życia Allana i jego koleje losu przyprawiają o zawrót głowy. To obieżyświat - piroman, znajomek Trumana, Stalina, Mao Zedonga, Kim Ir Sena, Franco, Churchila i Einsteina, którego chłopska filozofia, prostolinijność i czasem bezmyślność miały znaczący wpływ na losy świata i narodów. Ileż znanych postaci przewinęło się przez jego życie, w ilu faktycznych historycznych wydarzeniach brał udział, ile sprowokował, do ilu dołożył swoją cegiełkę. Świat inaczej wyglądałby bez Allana Karlssona.
Bzdura? Absurd? No pewnie. W tej książce absurd goni absurd i absurdem pogania. Autor przekroczył wszelkie granice brawurowo łacząc fikcję z ...