Przeczytałam książkę o stresie i tak naprawdę nie wiem co mam o niej napisać, bo wszystko, czego się z niej dowiedziałam, potrafiłam przypisać do mojego prywatnego życia. Autorka opisała nam wpierw co to jest ten cały stres, jakie uczucia czy też doznania pod niego podchodzą oraz dlaczego każdy z nas inaczej reaguje na stresującą sytuację. Tak ładnie podkreśliła, że wszystko zależy od naszego dobrostanu, czy stresująca sytuacja wydała nam się rywalizacją, formą ataku czy też obrony. I co ciekawe, ostatnio w swoim życiu miałam taki czas, że czułam się totalnie wypalona, dosłownie bez żadnych emocji. Czułam jak moje ciało jest zwyczajnie zrezygnowane. I też pięknie opisała dlaczego tak się czułam. Mamy bowiem wbudowane w siebie genetycznie taki czynnik przetrwania, kiedy brak nam sił na krzyki i jakiekolwiek argumenty. Jest to taki zastój, kiedy nasze ciało czuje się w tak wielkim zagrożeniu, że zwyczajnie milknie. Tak samo jak zwierzyna, którą goni łowca, potrafi tak się wyciszyć, że nawet ucisza bicie swojego serca będąc w głębokim spokoju. Dotychczas miałam trzy razy takie wyciszenie i nawet bałam się, że to może jakaś choroba, a to tylko obrona ze strony mojego ciała. Dziwne, ale nie przypominam sobie abym w innym poradniku o stresie o tym czytała. Być może wszystko przez to, że sama autorka zaznaczyła, iż nie będzie się całkowicie i dokładnie zagłębiała w opisy działania całego naszego mózgu, tylko zaznaczy nam wszystko związane tylko ze stresem i ucieczką lub walką, ...