Sorge, och, Sorge.
Chwyciło mnie za gardło, a potem zaczęło podduszać. Było to bolesne, niekomfortowe. Jednak zarazem toksycznie uzależniające.
Trzy kobiety. Trzy różne historie, a jednocześnie tak podobne. Bolesne.
Sorge to koniec i początek wszystkiego. Sorge to miasto, o którym się nie zapomina. Chociaż chce się zapomnieć.
Tula i jej żałoba za córką. Adela i jej wspomnienia z lat młodości. I w końcu dziewczyna; niby zwyczajna, a jednak przeklęta. Wszystkie historie niby proste, niby oczywiste.
A jednak Sorge wzięło sobie kawałek mojego serca i umysłu. Roztrzaskało, aby później poskładać. Zraniło i przytuliło zarazem.
Och, Sorge.