Zbiór opowiadań Jacka Inglota z gatunku Science-Fiction o tematyce okołoseksualnej, choć wbrew części opinii i (niestety) informacji na okładce – seksualność ludzka owszem gra jakąś tam rolę, ale nie są to wprost „opowiadania o seksie”. Bardziej relacje międzyludzkie, w tym te przekładające się na fizyczność i ich zmiany względem technologicznych skoków cywilizacyjnych.
Opowiadań jest jedenaście, niektóre króciuteńkie na zaledwie kilka stronniczek (napisane jakby trzeba było wypełnić spis treści) inne dłuższe po kilkadziesiąt stron. Każde przedstawia odrębną historię, różną rzeczywistość i bohaterów poruszających się w niej mniej lub bardziej po omacku, którzy z jakiegoś powodu nie pasują do świata przedstawionego i mają w związku z tym „przygody” stanowiące oś danego opowiadania. Historie mi się podobały, choć fanem SF jakoś specjalnie nie jestem (u mnie to bardziej fantastyka zwykła, czyli „miecze, ku*wy, średniowiecze”). Zakładam, że to głównie zasługa tego jak Jacek Inglot pisze (wcześniej nie znałem twórczości tego autora), tj. bardzo fajnie operuje fabułą, ciekawie pisze – czyta się naprawdę dobrze. Innymi słowy – narracja przyjemna w odbiorze i dość wciągająca.
Czytałem tą książkę dość długo, opowiadania trzeba sobie dozować, bo ich wysmakowana i naprawdę oryginalna fabuła zasługuje na chwilę „leżakowania” w głowie po ich przeczytaniu. Dlatego sugeruję jedno opowiadanko dziennie. Jacek Inglot ze swoim „Sodomionem” to dobry...