Martina Pollacka, syna Gerharda Basta – zbrodniarza wojennego, z całą pewnością można nazwać tropicielem i strażnikiem historii. Jak sam Autor pisze, w domu niewiele mówiło się o jego ojcu czy o działalności narodowo-nacjonalistycznej jego dziadka. Dlatego tym większą pracę miał wykonać, przekopać wiele archiwów, aby dowiedzieć się jak najwięcej o historii swojej rodziny. Bardzo chwalebna to praca – ktoś inny pewnie starałby się utrzymać te fakty w tajemnicy.
To już trzecia książka Martina Pollacka, którą przeczytałam (po „Topografii pamięci” oraz „Kobiecie bez grobu” – ukazywały się w innej kolejności) – i każda kolejna uzupełnia puzzle w obrazku rodziny Autora. Książki te są nie tylko rekonstrukcją historii rodzinnej, ale też pokazują szerszy kontekst – niepokojów społecznych I połowy XX wieku, rosnącego w siłę nacjonalizmu.
Autor jest obiektywny w opisie poczynań swojego ojca, trzyma się faktów, choć myślę, że tak po ludzku chciałby wyczytać w aktach, że Gerhard Bast nie był opętanym nienawiścią do Żydów nazistą. Książki Martina Pollacka są też ciekawe z innego powodu – pokazują jak wyglądały nastroje w tamtych czasach wśród zwykłych ludzi, a tego nie zawsze możemy dowiedzieć się z podręczników.