"Wszyscy prysnęli na bok. Zza garbu wypadł, prasując mulsy, zawodnik. Skupiony, sprężony w sobie, błysnął szybą gogli w słońcu i zniknął na dole- wjeżdżając w las.
Ksawery, ściągnięty z trasy na bok, pojękiwał zaciskając zęby:
- Nie ruszajcie jej. Nie ruszajcie do jasnej cholery...
- Która to?
- Prawa...Chryste, dajcie mi spokój...
- Nie ma co, tu trzeba tobogan...
Za chwilę w górę, aż hen pod Pośredni Goryczkowy poleciał krzyk.
- Tobogaaaaan!
Echo odbiło ten okrzyk daleko, zwielokrotniło. Powtórzyli go sędziowie bramkowi, kibice, i za chwilę, gdzieś z grupy w środku kotła oderwały się dwa ciemne punkciki przedzielone srebrnym kokonem. "
Ksawery, ściągnięty z trasy na bok, pojękiwał zaciskając zęby:
- Nie ruszajcie jej. Nie ruszajcie do jasnej cholery...
- Która to?
- Prawa...Chryste, dajcie mi spokój...
- Nie ma co, tu trzeba tobogan...
Za chwilę w górę, aż hen pod Pośredni Goryczkowy poleciał krzyk.
- Tobogaaaaan!
Echo odbiło ten okrzyk daleko, zwielokrotniło. Powtórzyli go sędziowie bramkowi, kibice, i za chwilę, gdzieś z grupy w środku kotła oderwały się dwa ciemne punkciki przedzielone srebrnym kokonem. "