Przyznam, że bardzo ciekawiła mnie Ally i to jaka ona jest. Z poprzednich części można było wywnioskować, że to energiczna, zabawna i pomocna osoba, która tak na prawdę jest nieco nieszczęśliwa. Sięgając więc po "Słodkiego twardziela" Kristen Ashley, miałam bardzo wysokie wymagania. I choć uwielbiam tę serię, ich bohaterów oraz dynamiczną akcję, tak tutaj czegoś mi zabrakło. Owszem, Ally i Ren są charyzmatyczni, lecz po nich spodziewałam się znacznie więcej napięć, wybuchów emocji, ostrych kłótni i szalonych, namiętnych, burzliwych scen z udziałem tej dwójki. A tak w sumie to było lekko i przyjemnie. Jak dla mnie ten tom jest zdecydowanie najbardziej spokojny, najmniej dynamiczny i najbezpieczniejszy, a do tego jego bohaterowie zostali tak jakby wyciszeni, zdystansowani, ocenzurowani. Oczywiście, są to tylko moje subiektywne wrażenia, z którymi nie każdy musi się zgadzać
Niemniej jednak całość czytałam z ogromną ciekawością i uśmiechem na twarzy. Szkoda, że na chwilę obecną, to koniec z Rock chick. Ale warto czekać jakby co.