Ślady i kręgi to rodzinna saga, w której splatają się losy rodzin: Gołubiewów, Doroszewskich, Rogowskich i Oświęcimskich. Wywodzą się z nich przedwojenni profesorowie, zamordowany w Katyniu lekarz, malarka, autorzy najsłynniejszych polskich powieści historycznych i słowników. Na ich osobiste historie nakładają się przemiany dziejowe dotykające całe narody i państwa: wojny, zmiany granic, wymuszone migracje i radykalne zmiany społeczne.
Książka ta nie stanowi jednak suchego zapisu historii kilku inteligenckich rodów, ale żywą prywatną opowieść, w której pamięć autorki przenika się z zasłyszanymi rodzinnymi wspomnieniami. Joanna Jurewicz podąża tytułowymi śladami, krążąc za swoimi bohaterkami i bohaterami między ukraińską Trzecią Rotą, Łodzią, Wilnem i Moskwą, skąd wywodzili się jej dziadkowie, warszawskim Sewerynowem a ulicą Jaskółczą w Krakowie, gdzie mieszkali, między jeziorem Orzysz na Mazurach a Czarnym Domkiem pod Nowym Targiem, dokąd regularnie wyjeżdżali w letnich miesiącach. A wszystko to, by odkryć, jak to się stało, że w pewnym miejscu i czasie się spotkali, jakie wydarzenia i decyzje do tego doprowadziły. Czy rządził nimi przypadek, czy wręcz przeciwnie – przeznaczenie?
Książka ta nie stanowi jednak suchego zapisu historii kilku inteligenckich rodów, ale żywą prywatną opowieść, w której pamięć autorki przenika się z zasłyszanymi rodzinnymi wspomnieniami. Joanna Jurewicz podąża tytułowymi śladami, krążąc za swoimi bohaterkami i bohaterami między ukraińską Trzecią Rotą, Łodzią, Wilnem i Moskwą, skąd wywodzili się jej dziadkowie, warszawskim Sewerynowem a ulicą Jaskółczą w Krakowie, gdzie mieszkali, między jeziorem Orzysz na Mazurach a Czarnym Domkiem pod Nowym Targiem, dokąd regularnie wyjeżdżali w letnich miesiącach. A wszystko to, by odkryć, jak to się stało, że w pewnym miejscu i czasie się spotkali, jakie wydarzenia i decyzje do tego doprowadziły. Czy rządził nimi przypadek, czy wręcz przeciwnie – przeznaczenie?
„Losy mojej rodziny są̨ delikatną konstrukcją układaną jak różnokolorowe bierki, jeden ruch może ją całą zniszczyć. Gdyby do takiego ruchu doszło, ktoś inny by się̨ urodził zamiast mnie. A przecież tę zwiewną konstrukcję układali nie tylko oni, bezpośredni uczestnicy własnego losu, ale całe społeczeństwa i państwa: graczy było tutaj bez liku. A mimo to – lub może właśnie dlatego – jestem.”
(fragm. wstępu)