Cudowna, porywająca, zapierająca dech w piersiach… mogłabym tak długo, ponieważ Silla zrobiła na mnie ogromne wrażenie.
Gdy jedenastoletni Ari wyrusza by uratować Zorzę nie ma pojęcia jakie wyzwania postawi przed nim los, nie wie jakie niebezpieczeństwa będą na niego czyhać, ani gdzie właściwie powinien się udać. Z czasem okażę się, że podróż, która go czeka nie prowadzić będzie jedynie w głąb śnieżnych pustkowi ale również w głąb jego duszy.
Silla to niezwykła opowieść o strachu i odwadze, przyjaźni i zdradzie, o sile i słabości, o dwoistości emocji i natury tak ludzi jak i zwierząt. Warstwa po warstwie odsłania splątane nici połączonych ze sobą losów. Ari jak przystało na głównego bohatera ma do pokonania niejedną przeszkodę i choć w drogę wyruszył samotnie z czasem okazuje się, że na każdym kroku towarzyszy mu ktoś życzliwy, gotów wesprzeć go silnym ramieniem i ogrzać ciepłem swojego futra. Czytając taką książkę naprawdę nie trudno uwierzyć w moc przyjaźni!
Wrażenia z czytania mam tylko pozytywne, bardzo podobało mi się, że część bohaterów stanowią rozumne zwierzęta, czasem zdecydowanie inteligentniejsze niż ludzi :D ale też fakt, że Karolina Lewestam dała szansę na nowy początek również czarnym charakterom. Jestem zaskoczona, że książkę o tak mroźnych klimatach może przepełniać tyle ciepła i zrozumienia. Mimo, że ta opowieść niejednokrotnie porusza trudne tematy, wszystko po...