Czytaliście "Małego Księcia"? Podejrzewam, że pewnie wszyscy. Ja także, ale było to tak dawno, iż muszę się przyznać, że nawet jej nie pamiętam i wstyd mi za to wielki🙈 Tym samym będę oceniać "Małą Księżniczkę" nie porównując jej z pierwowzorem, tylko napiszę moje odczucia względem tylko tej książki.
Książka dla tych dużych, jak i małych. Pięknie wydana, twarda okładka, nie za dużo tekstu, czyta się szybko i zawiera sporo przesłodkich ilustracji, więc czego chcieć więcej od książki? Najlepiej, żeby taka książka miała jeszcze coś do przekazania swoją treścią i przekonała do siebie czytelnika, mnie ona totalnie kupiła.
Mała księżniczka, mieszkając na niewielkiej planecie, opiekuje się Tulipanem. Poświęca mu wiele uwagi, robi wszystko, aby go uszczęśliwić, z kolei on jest wiecznie z niej niezadowolony i tylko ją krytykuje. Z każdą przykrością skierowaną ze strony Tulipana, na Księżniczkę zaczyna budzić się i wydostawać z niej ciemne Coś. Boi się ona tego i tym samym postanawia wyruszyć w wielką podróż, zwiedzając inne planety, na których pozna wiele różnych mieszkańców. Na końcu dotrze na Ziemię, na bezludną wyspę i tam pozna Amelię.
Książka napisana w metaforyczny sposób, w której podtrzymany został bajkowy klimat. Uczy ona przede wszystkim, aby być tym, kim jesteśmy i nie dopasowywać się na siłę do innych, którzy tego od nas oczekują. Przede wszystkim to opowieść o lęku, który towarzyszy każdemu z mieszkańców planet, boją się oni podjąć ważne dl...