Cichowlas i Kyrcz to zgrany duet. Stworzyli powieść, którą czyta się lekko, chłonąc zdanie po zdaniu. Książka określana jest mianem horroru, ale dla mnie to obyczaj z dreszczykiem, prądzikiem, który wyśmienicie się czyta. Prawie połowę książki przeczytałam z lekkim uśmiechem, smaczne dialogi, właściwe opisy powodują, że ma się wrażenie "realności" świata, a główny bohater wydaje się być dobrym znajomym, zaprzyjaźniamy się z nim i przez całą jego trudną historię trzymamy kciuki. Przyjemne jest również to, że książka ta ma lekki posmaczek "mastertonowski". Sama przyjemność zaczytać się w "Siedlisku". Podpisuje się pod określeniem "Nieprzyzwoicie dobra" Ps. Nie kto wpadł na pomysł, żeby prawie 500 stron upchać w formacie 13/19, od czytania cholernie ręce bolą.