W książkach z gatunku horroru zakochałam się całe wieki temu, kiedy to miałam okazję wziąć do ręki powieści Grahama Mastertona czy Stephena Kinga. Niezmiernie lubię ten gatunek i z chęcią sięgam po kolejne powieści do niego należące. Czego oczekuję od dobrego horroru? Chyba lekkiego zastrzyku adrenaliny, uczucia niepokoju towarzyszącemu lekturze, czegoś, co mnie zaskoczy, albo nawet przerazi. Przyznam się, że dotąd nie czytałam żadnej książki naszych rodzimych pisarzy z gatunku horroru. W moje ręce wpadła książka nieznanego mi polskiego duetu - Roberta Cichowlasa i Kazimierza Kyrcz Jr. Z informacji zawartych na skrzydełku okładki książki dowiedziałam się, że razem napisali zbiór opowiadań pt "Twarze szatana" i że oboje są pisarzami horroru. Obaj mają w swoim dorobku opowiadania, które zostały zekranizowane w postaci filmów krótkometrażowych. Zachęcona dotąd uzyskanymi informacjami na ich temat, a do tego oczarowana poniekąd okładką książki, sięgnęłam po ich wspólnie napisaną powieść "Siedlisko"...
I tak poznajemy Dawida Przywłockiego, ojca dwójki dzieci - Krystka i Moni, których wychowuje samotnie po tym, jak odeszła od niego jego żona Mariola. Dawid jest aktorem, gra główną rolę w serialu "Sfora", w którym odgrywa rolę komisarza Modesta Becka. Dobrze mu się powodzi, zyskał już sporą popularność i jest osobą rozpoznawalną na ulicy. Udaje mu się spełnić jedno ze swoich marzeń - kupuje piękny dom, choć wymagający remontu, w zacisznym Kryspinowie, niedaleko jeziora, do którego zamierza w najbliższym czasie sprowadzić swoje dzieci przebywające póki co u jego rodziców. Wydawałoby się, że wszystko zmierza w dobrym kierunku. Sielanka jednak nie trwa zbyt długo... Pierwszym sygnałem, że z domem jest coś nie tak, jest nagła informacja robotników budowlanych, którzy nagle porzucają zlecenie i nie zamierzają nigdy więcej przekraczać progu posiadłości Dawida. Zapytani o powód takiego zachowania odpowiadają, że jeden z robotników widział w salonie wychodzącą ze ściany zjawę... Od tego dnia niewyjaśnionych zjawisk będzie coraz więcej. Dawid będzie słyszał dziwne dźwięki, czuł czyjąś obecność, będzie czuł się stale obserwowany... Bohater zacznie sobie zadawać pytania: czy jego dom jest faktycznie nawiedzony? a jeśli tak... to czego chcą od niego nawiedzające go zjawy? czy jemu i jego rodzinie grozi niebezpieczeństwo? Na domiar złego pojawia się jeszcze Mariola... Jakby tego było mało, są jeszcze dość zagadkowi sąsiedzi, którzy wydają się mieć coś wspólnego z tym, co się wyprawia w otoczeniu Dawida...
Książka zapowiadała się niesamowicie interesująco. Z dużym entuzjazmem zabrałam się za lekturę. I niestety ale się zawiodłam... Oczekiwałam jakiejś ciekawej historii, jednak nie znalazłam jej. Przez blisko 250 stron właściwie nic się nie działo... chyba że za całą akcję uznamy dźwięki i narastającą panikę bohatera, który ciągle zastanawia się, dlaczego to musiało spotkać akurat jego...
"Dlaczego ja? - pytałem. Dlaczego nie na przykład Sandra i Sebek? Albo inni sąsiedzi? Padło na mnie i wiedziałem, że to nie przypadek."
Powiedziałam jednak sobie, że nie poddam się i doczytam książkę do końca. Cały czas miałam nadzieję, że akcja rozwinie się bardziej, że mocniej wciągnie mnie w całą tę historię. Niestety... kolejny zawód. Dawno nie czytałam książki, która by mnie nużyła do tego stopnia, że miałam ochotę odłożyć ją w ciemny kąt i nigdy więcej nie oglądać jej na oczy. Główny bohater zwyczajnie mnie drażnił, całym sobą, swoim zachowaniem i wieczną tęsknotą za swoją żoną Mariolą. Podczas czytania miałam tego serdecznie dość. Do tego dochodzi język powieści... Nie jest w żaden sposób wyszukany, nawet nie jest poprawny. Czytając odnosiłam wrażenie, że momentami słucham wypowiedzi jakichś dresiarzy spod bloku siedzących na ławeczce. Prostota plus wulgaryzmy... to stanowczo nie to, czego oczekuję po dobrej lekturze. Dotarłszy do końca powieści byłam wręcz szczęśliwa, że moja męka się zakończyła... że odłożę książkę na półkę i zwyczajnie będę mogła o niej zapomnieć...
Miałam nadzieję, że po zakończeniu książki polecę Wam dobry horror autorstwa naszych rodzimych autorów. Przykro mi, ale nie mogę z czystym sumieniem tego uczynić. Jeśli mam być szczera... omijajcie tę książkę szerokim łukiem! Pomysł na książkę był naprawdę ciekawy. Szkoda tylko, że z wykonaniem już tak ciekawie nie było... W tym miejscu prawdziwe wydaje się być znane każdemu powiedzenie, aby nie oceniać książki po jej okładce...