Cóż to za niesamowita polityczno-erotyczna baśń syberyjska (...), w której ból wygnania i lęk przed samotnością łączą się ze światłem miłości - pisał w 1998 roku Stefan Chwin. Pierwsze wydanie Rzeczy nienasycone Andrzeja Czcibora-Piotrowskiego wywołało aplauz krytyki i czytelników. Po dwunastu latach ta znakomita powieść nie straciła nic ze swej artystycznej mocy. Co więcej, odczytana w perspektywie gender świeci dziś nowym blaskiem. Lato 1939 roku. Dziewięcioletni Andrzej, syn polskiej rodziny inteligenckiej ze Lwowa, spędza wakacje na wsi w towarzystwie kuzynki Sary, nad wiek dojrzałej, która wprowadza go w sferę erotyki. Sielanka zostaje jednak brutalnie przerwana. Wybucha wojna, do Lwowa wkracza Armia Czerwona. Wkrótce bohatera czeka rozłąka z ojcem, w końcu zesłanie wraz z matką i bratem do Kazachstanu. Na pierwszy rzut oka książka jakich wiele, jest jednak jest coś, co decyduje o wyjątkowości Rzeczy nienasyconych. Tożsamość głównego bohatera, niezwykle wyczulonego na erotyczny aspekt życia, snującego nieustannie fantazje na temat ciała, jest zachwiana - raz po raz staje się on dziewczynką o imieniu Uta. Ta niemalże fizyczna dwoistość pozwala Andrzejkowi/Ucie jeszcze intensywniej doświadczać świata. Jest to świat jednego boga - Erosa. I wielu bogiń - matki, opiekunek, przyjaciółek i kochanek. Rzeczy nienasycone są hymnem na ich cześć.