Cybertłum płynął wokół Anieny, z nią i mimo niej. Praco-zakupo-alko-drago i seksoholicy podążali plątaniną ścieżek ku własnym spełnieniom. Jedni podrygiwali w multimedialnym transie, inni sprawiali wrażenie głęboko skupionych lunatyków: przeglądali oferty sprzedaży lub byli w pracy. Jeszcze inni, zwyczajnie naćpani, zdali się na autopilota. Wielu przechodniów bawiło się rzucaniem mentalnych graffiti na ściany budynków, pokryte hektarami ciekłokrystalicznych displayów, witryny sklepów i biur podróży geo-innner-virt. Myśli chwilowych performerów dopisywały komentarze, przedrzeźniały, zniekształcały lub kolażowały spływające po fasadach potoki reklam.