Kiedy postanowiłam napisać tę opowieść, ułożyłam wokół siebie ważne dla mnie w ostatnim czasie książki. A właściwie pozwoliłam, żeby same się ułożyły, jak bierki puszczone wolno, wypadające z dłoni na stół. To była moja ulubiona gra, kiedy jeździłam na kolonie, do dziś mam do niej słabość. Lubię patrzeć, jak patyczki znajdują swoje miejsce, padają to tu, to tam, same z siebie. Trójzęby, harpuny, wiosła, bosaki, oszczepy - leeecą!... A ja potem główkuję, jak je wyzbierać.
Bohaterki przyfrunęły jak opiłki do magnesu tematów, które mnie teraz pasjonują. Szukam wciśniętego pod dywan puzzla w układance społecznej - kobiecej dojrzałości. Węszę za szerszą perspektywą kobiecości. Dlatego mnie odnalazły, żeby pomóc. Każda inna, każda skądinąd.
Bohaterki przyfrunęły jak opiłki do magnesu tematów, które mnie teraz pasjonują. Szukam wciśniętego pod dywan puzzla w układance społecznej - kobiecej dojrzałości. Węszę za szerszą perspektywą kobiecości. Dlatego mnie odnalazły, żeby pomóc. Każda inna, każda skądinąd.