Grażyna Plebanek Rozbójniczki Opowieść o ważnych kobietach
Kiedy zobaczyłam "Rozbójniczki" w zapowiedzi W Wydawnictwie Osnova, najbardziej zaintrygował mnie podtytuł książki "Opowieść o ważnych kobietach". Jak wybrać spośród tylu postaci te najważniejsze? Jakimi kryteriami się kierować? I wreszcie jaki klucz wyboru zastosować? Którą dołączyć, a której zabrać miejsce? Czy w końcu Joanna d'Arc jest ważniejsza od Marii Curie-Skłodowskiej, a obok Jane Goodall można by postawić Margaret Thatcher? To tylko przykładowe znane nazwiska, które na szybko przyszły mi do głowy.
Grażyna Plebanek nie wyruszyła na poszukiwanie swoich bohaterek. Jak sama pisze to właśnie: "Bohaterki przyfrunęły jak opiłki do magnesu tematów, które mnie teraz pasjonują. Szukam wciśniętego pod dywan puzzla w układance społecznej - kobiecej dojrzałości. Węszę za szerszą perspektywą kobiecości. Dlatego mnie odnalazły, żeby pomóc. Każda inna, każda skądinąd. "
I kiedy dzisiejszy świat kręci się głównie wokół młodości, jak macki wyciąga ręce w kierunku kobiet, podpowiadając im, co powinny zrobić, żeby wkomponować się w wymyślone kanony piękna, jak powinny wyglądać, w co się ubierać i jak zachowywać, przykleja im łatki, chcąc zamknąć w określonych szufladkach," taka jesteś"," tego Ci nie wolno", "w ten sposób nie możesz się zachowywać", autorka wychodząc trochę naprzeciw swoim własnym oczekiwaniom, ale również oczekiwaniom innych kobiet, oddaje w ręce czytelniczek opowieść o kobietach dojrzałych. Dojrzałych nie tylko wiekiem, ale również życiową mądrością, inteligencją, odważnych, decydujących o sobie, ciekawych świata, wiernych do końca swoim ideałom, czasem gotowych nawet za nie zginąć. O postaciach fikcyjnych i realnych.
Nie znajdziemy wśród nich wielu bohaterek z pierwszych stron gazet, kobiet, o które upomniała się historia. Wręcz przeciwnie. Często są one mało znane, jak chociażby Sophie Fontanel była dziennikarka magazynu "Elle", która postanowiła przestać farbować włosy, stając się jednocześnie elementem społecznego eksperymentu.
Farbując końcówki białych włosów na czarno, wyglądała trochę jak zebra. Pojawiała się między ludźmi, obserwowała i wysłuchiwała ich reakcji, a następnie je opisywała. Negatywnych emocji, kojarzących białe włosy z niechlujnością, zaniedbaniem, a nawet porównaniem do czarownicy było sporo. Podczas gdy siwe włosy u mężczyzny uznawane były za oznakę nobliwości, męskości, stylu.
W "Rozbójniczkach" przewija się kilkanaście kobiet, bardzo różnych osobowości, charakterów, postaw. Przeszłość miesza się z teraźniejszością, wydobyte z otchłani historie, oddziałują na współczesny świat, a o poruszanych przez autorkę tematach nieustannie trzeba mówić. Bardzo przyjazna lekturze "Rozbójniczek" jest również jej forma. Felietonistyczny sznyt każdego z kolejnych rozdziałów, łączący opowieści o przeróżnych bohaterkach, współczesne problemy, z którymi nadal borykają się kobiety oraz osobiste odczucia autorki, powoduje, że książkę czyta się z naprawdę dużą przyjemnością. Nie są to opowieści jadowite ani też bombardujące mądrościami. Skłaniają raczej do refleksji nad zmianami, których potrzebę zaistnienia dostrzegamy, kierunkami, w których chciałybyśmy podążać.
Tym bardziej kobieca i siostrzana to była lektura, że po "Rozbójniczki" sięgnęłam odkładając na chwilę czytaną w międzyczasie "Dziewczynę, kobietę, inną" Bernardino Evaristo laureatki Nagrody Bookera za rok 2019. Obie polecam bardzo.