Pani Grażyna Plebanek , jest dla mnie autorką nierówną . Po wspaniale moim zdaniem oddającej cudnie - duszną atmosferę lat 70 - tych książce '' Dziewczyny z Portofino '' , liczyłam na równie dobą '' Bokserkę '' . Niestety , zawiodłam się tym razem . Właściwie czyta się średnio , nawet nie bardzo męcząco (dlatego ją skończyłam) ale z każdą kolejną kartką zastanawiałam się co właściwie autorka chce mi (nam czytelnikom) w tej opowieści przekazać ? Czy rodzime '' bagienko '' polskiej dyplomacji , gdzie wszystko wolno ? gdzie można być kochanką jakiegoś belgijskiego ministra i nawet wtedy kiedy jego żona przychodzi do ambasady i robi '' aferę '' , niczym to nie grozi , bo stanowisko w ambasadzie jest nienaruszalne bez względu na rozmiar afery ? Czy może to że pusta kobieta to taki cielesny pusty worek na ciosy (na treningach Kick-boxingu) , i na spermę (wlewaną przez kolejnych coraz to nowych facetów) ? Czy takie są dzisiejsze kobiety ? Przepraszam za dosadność mojej opinii , ale autorka jest nie mniej dosadna opisując z kliniczną dokładnością kto i gdzie wkładał palce i nie tylko palce naszej bohaterce Emilii , czyli Lu . Wkurzały mnie też wtrącane co jakiś czas '' dymki '' jak sama pisarka je określa , czyli myśli niewypowiedziane przez niektórych z bohaterów książki. Nie wiem po co został taki zabieg zastosowany ? Mnie on tylko wkurzał nic więcej . Książka technicznie jest skonstruowana w formie opowiadania . Lu opowiada całą swoją historię swojej czarnoskórej przyjaciółce...