Przedramatyzowany sensacyjniak - ino w realiach komiksowych. Przypudrowany czarno-białym kadrem oraz pozbawiony fabuły sensu stricto. Fetyszyzacja broni na szeroką skalę. Latanie po Europie w płytkim celu, by zgromadzić, jak największą liczbę chłystków, gangsterów w mundurkach i bandyckich desperatów zabijających się o wpływy w przestępczej gorączce. Popada w banał i w najgorsze scenariusze wyłapane w kinie akcji: dostajemy ratunki w ostatniej chwili, pokaz nieprawdopodobnych zbiegów okoliczności (wraz z tykającą bombą, która odlicza czas, by unieruchomić ofiarę) oraz przerysowanych kryminalistów, którzy nie potrafią zginąć, bo ratują się wygłupami. Popada w śmieszność i w komiksowy rodowód: za poważny, brakuje humoru i błyskotliwości. Latanie z karabinem wzdłuż i wszerz Starego Kontynentu: od Londynu, po dzielnice Szwajcarii i rancza gdzieś w Hiszpanii. Zbiórka dzikusów i mafii: neapolitańscy gangsterzy mierzą się z przebierańcami od Marvela (koszmar!). Jeden wielki niesatysfakcjonujący bałagan.