Nie ukrywam, że książka zwabiła mnie swoją okładką. Nawet nie wczytywałam się za specjalnie w jej opis. Po prostu stwierdziłam, że to będzie jedna z tych „jesiennych książek” po które sięgnę w tym roku. I to był zdecydowanie strzał w dziesiątkę. Och, cóż to były za dwa dni z Izzy i Blake’iem 😍
To jedna z tych książek, które wciągają już od pierwszej strony - słowo! Nie ma zbędnych, rozciągających się opisów. Jest za to mnóstwo dialogów, które urzekają, rozśmieszają (i to do łez), rozczulają i sprawiają, że zakochujemy się w bohaterach tej książki (nie tylko pierwszoplanowych 😉) niemal natychmiast.
Nie wiadomo co podkusiło Izzy, do tego by podkraść czyjąś kawę tego ranka. Czy to nagląca potrzeba zastrzyku kofeiny czy strach przed spóźnieniem się pierwszego dnia do pracy? No i bądźmy szczerzy, nie do końca tę kawę ukradła, w końcu za nią zapłaciła, no nie? Ale świat ma swoje sposoby. Gdy tylko odwraca się, z kawą Amy, rozlewa ją o klatę super przystojniaka. Tylko czy tak naprawdę w ten sposób wszechświat próbuje ją ukarać za to małe oszustewko? No chyba nie do końca…
To właśnie w ten sposób rozpoczyna się bardzo ciekawa znajomość pomiędzy Starbucks Amy, a Panem Klatą, czyli naszymi głównymi bohaterami Izzy i Blake’iem. I chociaż od początku między nimi iskrzy to muszą pozostać na stopie czysto przyjacielskiej. Czy to może się udać? Czy można ustalić reguły przyjaźni by nie wykroczyć poza nią? Czy...