Olivia ma pecha, i to ogromnego. Zrywa z nią chłopak, który z resztą został nakryty na zdradzie, dorzuca od siebie, że wcale Livi nie kochał, ale dziękuje jej, że poznała go z miłością jego życia, czyli jej koleżanką. Płonie blok, w którym główna bohaterka mieszkała (trochę z jej winy, bo kto pali listy miłosne na słomianej podstawce!?) i jest zmuszona wprowadzić się do mieszkania brata. Tam okazuje się, że to nie jest jego mieszkanie, tylko przyjaciela Bena. Ben i Olivia od zawsze przekomarzali się, w tej relacji nie myło grama uczuć. Do czasu.
Olivia dostaje wiadomość od obcego numeru, przeprowadzają ze sobą kuriozalne rozmowy, a w międzyczasie przyjaciel brata zaczyna coraz bardziej się do niej zbliżać, Jak skończy się ta cała sytuacja patrząc na życiowego pecha młodej kobity?
Ta książka jest FENOMENALNA! Świetnie się przy niej bawiłam! Zabawna, gorąca, bo między naszym bohaterami nieustannie leciały iskry, chwilami nawet wzruszająca! Lynn stworzyła pozycje, od której ciężko jest się oderwać, a bohaterowie to prawdziwe cudeńka. I chociaż z początku Ben niesamowicie mnie irytował, to wraz z upływem stron przekonywałam się do jego postaci coraz bardziej. A główna bohaterka? Matko, jak ta dziewczyna miała pod górkę! Nieustannie w jej życiu zdarzały się sytuacje, które niejednokrotnie utrudniały jej życie, jednak ona dzielnie z każdą kolejną, niejednokrotnie większą kłodą rzucaną pod nogi dawała sobie rady.
"Pan Zły Numer" to lekka, przyjemna hi...