Fragment: W neapolitańskich zaułkach można snuć własne fabuły, zostawiając ślady linii papilarnych na szkle, z którego piłeś wino w drodze. Dla Herlinga pisanie było nierozerwalnie związane z przechadzkami, podczas których czerpał energię i zalążki do intryg, delektował się mieszanką zapachów, barw czy smaków, postrzegał, że Neapol na oczach niszczeje i ginie, i tylko jedna rzecz w nim nie umiera: „złachmaniony cień jego przeszłości”. Błąkając się, Herling rzucał swój cień na załomki murów, na ściany kościołów i pałaców, o których opowiadał, czasem sam pojawiał się cieniem w migawkach ulicznych, ale – jak powiada John Malkovich w filmie Wendersa i Antonioniego Po tamtej stronie chmur – spod każdego ukazanego obrazu prześwieca inny, wierniejszy, pod nim kolejny i tak dalej, aż do prawdziwej rzeczywistości, której jednakże nikt nigdy nie zobaczył.