Dorota realizuje się w pracy, o której wykonywaniu zawsze marzyła. Jest strażakiem. Jedyną kobietą w męskiej ekipie. Nie każdemu ten stan rzeczy odpowiada. Jej przełożony nie jest zachwycony posiadaniem pracowniczki w dowodzonej przez siebie grupie. Kobieta jest odsuwana od trudnych i odpowiedzialnych zadań. Nie tak wyobrażała to sobie Dora, która ze wszystkich sił pragnie stać się równorzędnym członkiem zespołu.
Jednocześnie zmaga się z oczekiwaniami najbliższych, którzy nie rozumieją, że w przypadku jej zawodu priorytetem zawsze będzie praca, której dziewczyna musi podporządkować życie osobiste.
Poznajemy Dorotę w trakcie akcji, którą rozpoczyna się powieść. Książkę czyta się szybko i lekko. Dowiadujemy się z niej jak pracują strażacy. Widać, że autorka dobrze przygotowała się do stworzenia historii osadzonej w tym środowisku. Może przydałoby się parę odnośników wyjaśniających czytelnikowi niektóre zwroty, używane podczas akcji.
Z remizy strażackiej odważna i bezkompromisowa Dorota trafia do równie trudnego środowiska: zostaje oddelegowana jako wychowawca na obóz dla młodzieży sprawiającej problemy wychowawcze. Tu dziewczyna musi się zmierzyć z pożarem uczuciowym. Pomaga jej w tym poznana w lesie psycholog Ania - postać, którą bardzo polubiłam.
Spodobała mi się też charakterna, szczera i bezpośrednia Zocha - najlepsza przyjaciółka Dory. Uśmiech na mojej twarzy wywołały perypetie miłosne Rudego, trzymałam kciuki za sukces osobisty Poety.
Książka, któ...