Kolekcjoner pasjonat poświęca całe życie na zbieraniu militariów, chcąc utworzyć Muzeum Wojny. Wierzy, że można umieścić śmiercionośne maszyny i zło w jednym miejscu, dopóki za murami nie pozostanie jedynie dobro i pokój. Kolekcja rozrasta się, a wojennych obiektów wciąż przybywa. Działania kolekcjonera, przekształcają się w dłuższe dochodzenie. Pasjonat szuka inskrypcji pozostawionych przez więźniów jedynego krematorium nazistowskiego istniejącego na terenie Włoch – Risiera di San Sabba. Wkrótce mężczyzna ginie w tajemniczym pożarze. Czy wszystkie ważne notatki i militaria poszły z dymem? Czy Muzeum Wojny zostanie ukończone? Po śmierci kolekcjonera jego dziełem ma zająć się Luisa Brooks – córka Żydówki i czarnoskórego żołnierza amerykańskiej armii. W jej życiorysie splatają się losy wszystkich wygnanych, prześladowanych, torturowanych, uchodźców, Żydów i cała historia ludzkiego cierpienia. Luisa zaczyna obsesyjnie angażować się w muzealniczy projekt. "Od czasów Ulissesa Joyce‘a nie było znakomitszej powieści." - Nadine Gordimer, laureatka Literackiej Nagrody Nobla W wypadku bezimiennego bohatera tej książki zainspirowałem się całkowicie swobodnie rzeczywistą osobą, wybitną indywidualnością, jaką był profesor Diego de Henriquez, genialny i niezłomny triesteńczyk o rozległej kulturze i wielkiej pasji, który poświęcił całe swoje życie (1909–1974) zbieraniu broni, wszelkiego rodzaju sprzętu wojennego mającego złożyć się na oryginalne i przebogate Muzeum Wojny. Poświęcił on całe życie swojemu dziełu i swojemu obsesyjnemu marzeniu — które teraz zaczyna się realizować w Trieście — stawiając czoło wszelkim trudnościom i wyrzeczeniom w latach szczególnie naznaczonych konfliktami, aż w końcu zginął w pożarze magazynu, gdzie spał wśród eksponatów swojego Muzeum, pożarze tajemniczym, który stał się powodem śledztwa zakończonego praktycznie niczym. Bez tego człowieka i bez jego maniakalnej pasji książka nigdy by nie powstała. Ale, jak zdarza się to w wypadku każdej fikcji literackiej, historia i portret głównego bohatera są całkowicie zmyślone, podobnie jak postać kobiety, mającej w powieści zaprojektować Muzeum. Wszelkie podobieństwa, jak głosi rytualna formułka, są więc zupełnie przypadkowe.