No, właśnie, Jacku, czy my rzeczywiście tego pragniemy: życia bez niespodzianek, magii, cudów. Nastrój Twojego eseju – opowiadania – impresji jest mi wyjątkowo bliski. Podróż tropem ulubionego opowiadania, filmu, obrazu a nawet muzyki, to dwie podróże w jednym. Tak było z moimi wyjazdami do Corleone w związku z „Ojcem Chrzestnym” a więc powieścią Puzo, filmem Coppoli i muzyką Roty. Łza się w oku kręci, gdy się Ciebie czyta. Czy my do takich podróży jeszcze wrócimy? Czy da się do nich wrócić? Czy będzie to, w istocie, równie beztroskie jak było?
Eustachy Rylski