"Jeśli uda się nam przeczytać tę książkę, na końcu poczujemy się dobrze" zapewnia autor "Podróży życia". Nie wątpię, że dla wielu czytelników odbycie podróży wzdłuż i wszerz tej książki, a więc od pierwszej do ostatniej strony i od powierzchownego znaczenia do znaczeń najgłębszych, wzbogaci i uspokoi. Ta książka nie daje niczego więcej niż podróż, niczego ponad poszukiwanie , błądzenie, nawracanie - po to, by znowu trafiać na szlak i iść przed siebie... A potem już zapominamy, po co właściwie ruszyliśmy w drogę, śmiejemy się z największych swoich dramatów, na swój własny widok wzruszamy ramionami. Już wiesz, że nie jesteś najważniejszy, że nie spotkało cię nic, co by nie było udziałem innych przed Tobą i po Tobie... Stajesz się taki zwykły, zwyczajny, najzwyczajniejszy... Staje się cud odzyskujesz wzrok. Wszystko widzisz ostro i wyraźnie, bo we właściwych proporcjach. Tę perspektywę wyznacza Bóg, Jego miłość do Ciebie, Twoja śmierć i zbawienie wieczne. I już czujesz się dobrze. I już wiesz, jak niewiele potrzeba. Tylko dlaczego to jest takie trudne? Zwłaszcza, że jutro też jest dzień i wszystko zaczyna się od początku, nową rozpoczniesz drogę.