Książka od pierwszych stron wydaje się być intrygująca. Zaczyna się telefonem od syna do matki, który zapomniał o jej urodzinach, za co przeprasza i się rozłącza.
Z drugiej strony przedawniona jest sytuacja, kiedy po tygodniu od wyjazdu na Tajlandię, pełnoletnia córka Lesley i Malcolma O'Connor - Alexandra, przestaje odzywać się do rodziców, co ci zdenerwowani, zgłaszają w końcu na policję, gdyż podejrzewają, że mogło jej się coś stać, bo miała być z nimi w stałym kontakcie, zwłaszcza, że czekała na wyniki egzaminów. Dziewczyna poleciała na wycieczkę wraz ze swoją przyjaciółką - Rosie Shaw, z którą także jej matka nie ma kontaktu.
Zostaje też pokazana jakby forma dziennika/pamiętnika pisanego przez Alex. Opisuje w nim zdarzenia sprzed, jak i w trakcie wyjazdu, dzięki czemu poznajemy też lepiej jej postać.
.
Książka od pierwszych stron wydaje się być intrygująca, a im dalej w historię się wchodziło, tym robiło się coraz ciekawiej. Czytało się ją lekko, choć trochę mi się ciągnęła. Jednak nie ze względu na nudną fabułę, bo nie, zdecydowanie nie mogę powiedzieć, żeby fabuła była nudna. Była bardzo ciekawa i wciągająca, jednakże nie wywołała we mnie efektu "wow". W połowie zaczęłam obstawiać osobę, która za tym stała, i się nie pomyliłam. Jednak całkowicie zakończenie trochę mnie zdziwiło, bo hmm.. w sumie, nie wydało mi się to istotnym elementem, a jednak miało dość spore znaczenie.