Bohater-narrator najnowszej powieści Jerzego Pilcha, to niejaki Juruś - pisarz, publicysta, a przy tym chroniczny alkoholik. Wiedzie żywot przebiegający według następującego, z grubsza, cyklicznego wzoru: powrót do grona mniej więcej żywych i świadomych na oddziale detoksykacyjnym, potem kilkutygodniowa terapia odwykowa w ośrodku zamkniętym i wreszcie szczęśliwe wyjście. Powrót do pustego (dwie żony odeszły) domu (...) taksówką, by skrócić i zminimalizować stres wyjścia (...) i najbliższy monopolowy w celu odtworzenia niezbędnych zapasów. W takich oto zarysowanych zgrubnie podstawowych ramach toczy się Jurusiowa egzystencja. O piciu, kobietach i wojsku można w nieskończoność. Pilch z mistrzostwem swojej słynnej frazy ględzi w książce i ględzi, mami uszy, wypełnia umysł, przykuwa uwagę i nim się obejrzeć, jesteś na końcu książki". (Lech Mergler)
Wstrząsająca opowieść o nałogu i próbach wydobycia się z niego - i o miłości, która wszystko ocala.