"Parę obrazów. Myszyniec. Miasteczko pograniczne. Rynek. Sklepy zrabowane, okna wybite, drzwi rozwalone. Już są spalone budynki. Mieszkańców prawie nie ma, Żydów prawie nie ma. Wozy wojennych obozów, konie, żołnierze piesi i konni. Powiedziałem, że nie ma wcale Żydów - nie, został jeszcze jeden, stary i niewidomy. Idzie przez rynek, macając drogę kijem dziwnie wymija wozy, przesuwa się powoli przez rzekę koni i ludzi. Może nie miał rodziny, może, uciekając, zostawili starca? Nie - został, bo chciał, został, bo w Myszyńcu został bożnica i cmentarz. Tak mi powiedziani w Kadzidle..."