Na terenie warsztatów, należących do dworca kolejowego w Bordeaux, w kanale naprawczym, znaleziono zwłoki młodego narkomana, kloszarda, z łbem byka nałożonym na głowę. Chłopak zmarł z powodu przedawkowania podejrzanie czystej heroiny. W pobliżu zatrzymany został mężczyzna zdradzający objawy całkowitej amnezji; trzymał klucz nastawny i książkę telefoniczną, ubrudzone krwią Chorym zajął się w szpitalu psychiatra, Mathias Freire. Śledztwo w sprawie zabójstwa kloszarda prowadzi młodziutka kapitan policji Anaïs Chatelet.
Anaïs i psychiatra zaczynają mieć się ku sobie – jak to określała moja babcia – jednak sprawy komplikują się, gdy okazuje się, że lekarz sam ma problemy psychiczne, że jest człowiekiem o wielu tożsamościach.
Mnożą się morderstwa nawiązujące do mitologii. Mathias Freire orientuje się, że ma wszczepiony w nos implant, a poza tym jest podejrzanym o zabójstwo Victorem Januszem (wcześniej fałszerzem, Arnaudem Chaplain, szalonym artystą, ale też naukowcem o nazwisku Kubiela). Korporacyjne spiski przeplatają się z rządowymi matactwami…
Jean-Christophe Grangé tym razem już wyraźnie przesadził – to nie jest sensacja, ale jakieś absurdalne i groteskowe rojenia.