Idę za mamusią i zasypuję motyką dołki z połówkami kartofli. Mamusia jest dobra. Nigdy mi nic nie powie, jak źle zasypię, tylko spojrzy i ja od razu wiem, że trzeba poprawić. Ziemia jest miękka. To tata ją spulchnił łopatą. Teraz robi przy ogrodzeniu, a za nim łazi Tadziu. To mój młodszy brat, ma dziesięć lat. Jest fajnym, wesołym chłopcem. Ciągle chce się ze mną brać na rękę, ale ja go zawsze kładę. Potem się drze, że oszukuję, a ja własnie nie oszukuję i dlatego się drze. Może kiedyś powinnam mu się poddać, ale cóż, nie wolno oszukiwać.
(Fragment)
(Fragment)