„Lepiej poznać najgorszą prawdę niż żyć w niepewności”
Bardzo lubię książki, których akcja osadzona jest w miejscach, które doskonale znam. I tak jest właśnie w przypadku najnowszej powieści Kasi Magiery pt. „Panie z jeziora”. Pojawiają się tu moje rodzinne Kielce, a także Zgórsko i Nowiny, sąsiednie miejscowości, w których wielokrotnie bywałam.
Autorka opowiada dwie historie, które czasowo dzieli 30lat. W 1978 roku nagle zniknęły cztery nastolatki, a śledztwo w tej sprawie umorzono w błyskawicznym tempie. W 2018 roku do domu nie wraca młoda dziewczyna, jej matka zgłasza na policji jej zaginięcie. W międzyczasie dwójka licealistów zauważa w pobliskim jeziorze zwłoki. Czy coś łączy te sprawy?
Kasia Magiera mocno ujęła mnie swoją powieścią. Tu nie tylko wątek kryminalny porusza, a przede wszystkim ten obyczajowy. Autorka pokazuje, że mimo upływu dekad, kwestie wychowawcze dla wielu są problematyczne, a powielane błędy - ponadczasowe. Rodzice zajęci pracą bądź codziennymi rozterkami nie do końca zauważają problemy swoich dorastających pociech. Okres dojrzewania jest niezwykle trudny i to właśnie oni powinni w tym czasie trzymać rękę na pulsie.
Świetnie przedstawiony został również małomiasteczkowy klimat. Status materialny często wygrywa z moralnością…
Kasia lekkim stylem przekazuje moc ważnych prawd. Książkę czyta się błyskawicznie, a ciągłe zwroty akcji sprawiają, iż zakończenie jest trudne do przewidzenia. Poznanie go zmusza do wielu refleksji.
Go...