Dobrze mi zrobiła przerwa od tego autora i jego książek, teraz mam szersze spojrzenie z dystansu na "Ostatni oddech" i powiem, że bardzo mi się podoba to co widzę 👍. Mimo iż nadal nie zapałałam do Eriki Foster jakąś wielką sympatią, to jednak doceniam jej zaangażowanie w śledztwo, do którego się pchała drzwiami i oknami.
Dość szybko dowiadujemy się, kto jest czarnym charakterem, i nie ma tutaj jakiegoś zawrotnego mylenia tropów, pokazane jest za to, mordercze śledztwo, przeraźliwe zmęczenie detektywów i to, że morderca, jak kameleon, wciąż zmienia swoje "twarze" i dosłownie i w przenośni. Trochę mi w zakończeniu zabrakło, nie tyle motywacji sprawcy, bo tego można się domyśleć, ile wyjaśnienia sposobu uśmiercania ofiar. Dlaczego właśnie tak, a nie inaczej.
Autor, dodatkowo w swojej książce uczula czytelników na to, w jaki sposób jesteśmy obecni w mediach społecznościowych, bo: "Nigdy nie wiadomo, kto patrzy…”