Książki z gatunku kryminał czy thriller mają to do siebie że czyta się je szybko, nie trzeba czasu na jakieś analizy postępowania, rozmyślania egzystencjalne . W takich książkach chodzi przede wszystkim o to kto jest tym czarnym charakterem , później czasami jeszcze o to dlaczego stał się nim . Jakie ma motywy i powody by nim być. Jednak głównie, ja przynajmniej odwracam każdą koleją kartkę coraz szybciej i szybciej, bo już bym chciała wiedzieć KTO !, zwłaszcza jeśli mam już swój typ.
Po dość sporej przerwie czasowej i sporej ilości przeczytanych książkowych pozycji wróciłam z powrotem do Roberta Bryndzy i wykreowanej przez niego postaci bezczelnej głównej inspektor Eriki Foster. Książka stała sobie na bibliotecznej półce. Autor Erikę trochę oszlifował , złagodził , być może odnoszę takie wrażenie , bo jak patyna, wciąż pokrywa ją smutek po tragicznej śmierci męża, również policjanta. Jednak nadal jest bezczelna i wyrasta dokładnie tam gdzie jej nie posiali, ignorując niemal zupełnie rozkazy przełożonych. Niestety jej brawura, czasami prowadzi do wątpliwej jakości skutków i że tak powiem , bruździ jej samej. W każdym razie w tej części trochę ją już nawet polubiłam , chociaż może to tylko współczucie z powodu męża i tego w jaki sposób go straciła . Tak czy siak czytało się dość dobrze, działo się sporo, właściwe tempo akcji zachowane . Konstrukcja postaci, mniej więcej oki. Chociaż zagęszczenie osób ze środowisk LGBT, dość uwypuklone. Kolega Eriki, jego partner ...