Gdybym miała trzymać w domu tylko te książki, które wycisnęły mi łzy z oczu, miałabym w nim maleńką półeczkę. I ta pozycja, by się na niej znalazła. Bo nawet moje czarne serce nie wytrzymało ogromu emocji, jaki przyniosła mi ta lektura.
Ella to wspaniała matka dwójki niesamowitych bliźniaków. Choć nie do końca zdaje sobie z tego sprawę, jest silna, dzielna i naprawdę wyjątkowa, choć większość problemów dźwiga na swoich barkach. Nigdy nie narzekała na samotność i stawiała czoła wszelkim wyzwaniom, które niosło jej życie. Z sukcesem prowadzi pensjonat po babci, na którego renomę bardzo mocno pracuje. I nagle kolejne ciosy od losu niemal zwalają ją z nóg. Czy będzie w stanie przetrwać tę walkę?
Beckett to najlepszy przyjaciel Ryana, brata Elli. Małomówny, wycofany, z trudem nawiązujący jakiekolwiek relacje. Jego najlepszą przyjaciółką jest pies Demolka, a towarzystwo ludzi wydaje mu się zbędne. Nigdzie nie zapuścił korzeni na dłużej, a kariera w wojsku wydaje się być dla niego idealnym wyborem. Ten człowiek się nie przywiązuje. A potem kolejne listy zupełnie zmieniają jego poukładane życie.
„Ostatni list” to książka przepełniona bólem, żalem, trudami życia, niesprawiedliwością losu. Przenika do głębi, wzrusza, ale też rodzi niezgodę na zbyt mocną rzeczywistość wydarzeń, z jakimi przychodzi się mierzyć bohaterom. A z drugiej strony daje też nadzieję. Bo choć pokazuje jak trudne potrafi być życie, to w równej mierz...