Idąc przebojem poprzez zastępy hohenzollernowskich żołnierzy, rakuscy strzelcy w ramach pociechy zdobyli jedną z chorągwi 2 pułku grenadierów gwardii, jak na ironię noszącego imię cesarza Franciszka Józefa I. Polak ze Śląska Cieszyńskiego, szeregowy Franciszek Kobiela, powalił nieprzyjacielskiego sztandarowego, z rąk którego podjął ów znak bojowy. W chwilę potem sam upadł trafiony w kolano, lecz wtedy dobiegł doń inny z Polaków, strzelec Perlega. Ten odpiął z drzewca płachtę pruskiej chorągwi, zabierając ją ze sobą i ujmując pod ramię rannego towarzysza. Na polu walki pozostała tylko część złamanego podczas walki wręcz masztu chorągiewnego, którą niczym relikwię hohenzollernowscy gwardziści nazajutrz po bitwie demonstrowali księciu Fryderykowi Wilhelmowi jako świadectwo zażartości boju stoczonego pod Rubínovicami...